Czasem coś się dzieje w tej naszej mieścince. Foodtrucki zawiły po raz drugi. Jako, że z recenzją z poprzedniego wydania nie udało mi się wyrobić na czas, to podzielę się spostrzeżeniami z dzisiejszego wypadu na jedzonko.
Jak zawsze, człowiek udaje się z wielkimi nadziejami na coś pysznego i w moim przypadku, na coś co na co dzień nie jest dostępne w barze obok, prawda? Czy tylko ja tak mam? Przestudiowawszy listę zgłoszonych wozów, burgery od razu zostały skreślone. Bo przecież nie jedną burgerownie mamy w mieście. Niestety Ramen ponownie nie dojechał. Nie mylić z ramen-burgerami, bo to zupełnie inna bajka.
A oto lista wozów, które brały udział w tym wydarzeniu:
- Smoke BBQ Food Truck – mięsa marynowane wędzone i długo pieczone
- ParaBuch – azjatyckie pierożki
- Karma Guru Indian Food Truck – kuchnia indyjska
- Beef'N'Roll – burgery
- Qba Food Truck – makarony
- Wing Spot Food Truck– skrzydełka i polędwiczki z kurczaka
- Fresh Donuts – amerykańskie pączki z dziurką
- Cubanos – kubańskie kanapki
- Manufaktura Owoców w Czekoladzie Magic Fruits – owoce w czekoladzie
- Kultowe Zapiekanki – pół metra szczęścia
- Belgijki - Frytki duże, grube i chrupiące – frytki belgijskie z sosami własnej produkcji
- Raminio Ramen Burger – burger w japońskim makaronie ramen
- Pizza Truck – pizza z pieca opalanego drewnem
- Słodka Fabryczka – węgierskie ciastka kominkowe
- Pasibus – burgery
- Wheel Meal – kuchnia meksykańska
- Arabeska – kuchnia bliskowschodnia
- Świnki Trzy – pulled pork
- Letni Kredens – pastrami
- Kill Grill Burger & Sandwich Bar – burgery
- Churros Amigos – hiszpańskie churros
Osobiście zdecydowałam się na kuchnię meksykańską. Niestety tacos już nie były dostępne, dlatego wybór padł na Chimichanga z pulled beef i sosem BBQ. Cóż...wersja pulled to na pewno nie była. Jak dla mnie tylko sos, był tu godny uznania. 22 zł przepadło. Chyba nie mam szczęścia w swoich wyborach. W poprzedniej edycji wybrałam pierożki z krewetkami z innej jadłodajni na kółkach i jak się okazało były także z wieprzowiną - bad choice, again. Dostałam surowe. A nic nie przeraża mnie tak, jak surowa wieprzowina. Ale wracając do Tex/Mex - wielka szkoda. Na prawdę. Naleśnior, czyli tortilla - ok.
Pora na mój drugi wybór. Buła z pastrami. Będzie zachwalanie. Po pierwsze - zamówienie zgodne z opisem. W takich wypadkach, cena jest sprawą drugoplanową. Wszystko pasowało do siebie. I to pastrami. Chyba będę musiała kiedyś spróbować zrobić je sama, bo warto. Na prawdę warto. Chrupiąca bułka i pycha ogórek małosolny. A w środku, poza wspaniałym pastrami, boczek, karmelizowana cebulka i kiszona kapusta. Czyż, to nie zestaw idealny na poimprezową gastrofazę? Kto nie próbował, to polecam następnym razem się skusić.
A jakie były Wasze typy? Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami i reakcjami kubków smakowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny. Znajdziesz mnie także na portalach społecznościowych takich jak: Facebook czy Instagram. Bądźmy w kontakcie! Z kulinarnym pozdrowieniem - Ostoja Lasu.