II zlot FoodTrucków w Gorzowie Wlkp.



Czasem coś się dzieje w tej naszej mieścince. Foodtrucki zawiły po raz drugi. Jako, że z recenzją z poprzedniego wydania nie udało mi się wyrobić na czas, to podzielę się spostrzeżeniami z dzisiejszego wypadu na jedzonko. 

Jak zawsze, człowiek udaje się z wielkimi nadziejami na coś pysznego i w moim przypadku, na coś co na co dzień nie jest dostępne w barze obok, prawda? Czy tylko ja tak mam? Przestudiowawszy listę zgłoszonych wozów, burgery od razu zostały skreślone. Bo przecież nie jedną burgerownie mamy w mieście. Niestety Ramen ponownie nie dojechał. Nie mylić z ramen-burgerami, bo to zupełnie inna bajka.




A oto lista wozów, które brały udział w tym wydarzeniu:



Jest w czym wybierać prawda? Jest! Cieszmy się tym. Mam nadzieję, że wydarzenie będzie jak najbardziej cykliczne i jeszcze nie raz zagości w naszym mieście. Z ostatnich doniesień wiadomo, że publika zdecydowała, że najlepszym FoodTrukiem tej edycji został: ParaBuch - azjatyckie pierożki. Sama nie próbowałam, ale znajomi zachwalali szczególnie wersję z kaczką. Z tego co widziałam po ich minach - wierzę im!




Osobiście zdecydowałam się na kuchnię meksykańską. Niestety tacos już nie były dostępne, dlatego wybór padł na Chimichanga z pulled beef i sosem BBQ. Cóż...wersja pulled to na pewno nie była. Jak dla mnie tylko sos, był tu godny uznania. 22 zł przepadło. Chyba nie mam szczęścia w swoich wyborach. W poprzedniej edycji wybrałam pierożki z krewetkami z innej jadłodajni na kółkach i jak się okazało były także z wieprzowiną - bad choice, again. Dostałam surowe. A nic nie przeraża mnie tak,  jak surowa wieprzowina. Ale wracając do Tex/Mex - wielka szkoda. Na prawdę. Naleśnior, czyli tortilla - ok. 


Pora na mój drugi wybór. Buła z pastrami. Będzie zachwalanie. Po pierwsze - zamówienie zgodne z opisem. W takich wypadkach, cena jest sprawą drugoplanową. Wszystko pasowało do siebie. I to pastrami. Chyba będę musiała kiedyś spróbować zrobić je sama, bo warto. Na prawdę warto. Chrupiąca bułka i pycha ogórek małosolny. A w środku, poza wspaniałym pastrami, boczek, karmelizowana cebulka i kiszona kapusta. Czyż, to nie zestaw idealny na poimprezową gastrofazę? Kto nie próbował, to polecam następnym razem się skusić. 


A jakie były Wasze typy? Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami i reakcjami kubków smakowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny. Znajdziesz mnie także na portalach społecznościowych takich jak: Facebook czy Instagram. Bądźmy w kontakcie! Z kulinarnym pozdrowieniem - Ostoja Lasu.